Perspektywa Zayna
Miałem dzisiaj wolne, więc postanowiłem pospać sobie dłużej. Chociaż nie było mi to dane bo dziś również śniła mi się Bella. Od dnia naszej rozmowy co noc sni mi się ten sam sen, który przywołuje wspomnienia z przeszłości.
Jesteśmy razem z Issy i chłopakami na Bora Bora, udało nam się pomiędzy trasą a nagrywaniem nowej płyty znaleźć jeden jedyny weekend na odpoczynek. Miał to być męski wieczór, lecz chłopacy wiedzieli że nie wytrzymam bez Issy i nie mieli nic przeciwko by pojechala z nami. I tak teraz oto leżymy na złocistej plaży na jednej z wysp na Oceanie Spokojnym, przed nami błękitny ocean a w tle szczyty gór.
Słońce praży nam skóre, a my popijając drinki śmieliśmy się w najlepsze, dobrze się bawiąc.
Nagle chłopacy poszli pływać a ja zostałem sam ze swoją miłością.
I: chciałbyś miec dzieci?
I tak oto z zamyśleń wyrwał mnie glos Issabelli.
Z: stąd to pytanie?
I: po tym jak dowiedziałam się że moja mama spodziewa się dziecka zaczęłam o tym dużo myśleć. I chciałabym wiedzieć.
Z: oczywiście że w przyszłości chciałbym mieć, nawet gromadkę dzieci.Ale tylko z odpowiednią osobą.
I: a kto nią jest?
Z: oczywiście ty, skarbie! Chciałbym mieć z tobą nawet 50 dzieci, ważne że byłyby nasze, naszą wspólną mieszanką. Jeśli ty byś chciała. Kocham Cie, maleńka!
I: Ja Ciebie też, Zee
I tuż po chwili już siedziała na mnie okrakiem i zaczęła całować mnie namiętnie. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie ale moja piękna przerwała, szczepcząc mi do ucha swoim seksownym glosem " a może byśmy tak wrócili do pokoju?"
I zawsze wtedy się budze, może i lepiej bo nie wiem czy zarówno ja jak i mój przyjaciel w spodniach wytrzymał widok jednego z naszych najgorętszych i najbardziej pamietliwych upojnych chwil. Leżałem sobie właśnie gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Ubrałem dresy i ruszylem otworzyć. Bardzo ucieszyłem się gdy ujrzałem swoją przyjaciółke i zarówno mocno zdziwilem gdy zobaczyłem za nią moją Issy. Jeszcze bardziej zdziwił mnie fakt że przyszła tu z Had.
Z:Issy?
I: cześć- odpowiedziała lekko speszona. Pomimo że była ubrana w legginsy, za dużą bluze i trampki, a na głowie miała bardzo luznego, prawie rozwalającego się koka to i tak wyglądała pięknie. A brak makijażu dodawał jej uroku, bo wyglądała tak niewinnie i słodko. Mógłbym tak patrzeć na nią godzinami ale musiałem się otrząsnąć bo dwie ważne dla mnie kobiety stały przede mną i wyczekiwaly jakieś reakcji.
Z: hej hej. Wejdźcie- odpowiedziałem szybko
Jednak Gigi zaprzeczyła głowa i się odezwała.
G: to ja się będę zmywać. Musicie porozmawiać.
Po czym zwróciła się do mnie: "misiek zadzwoń potem do mnie" i jak zwykle na pożegnanie dała mi buziaka w policzek. Ja odpowiedziałem jej jedynie głupim "jasne", bo zacząłem się zastanawiać co ona znowu wymyśliła. Kocham ją bo jest cudowną przyjaciółką i zawsze mogę na nią liczyć ale czasem ma takie pomysły ze az strach. Jest bardzo podobna do Issy, lecz nigdy nią nie będzie. A wracając do nich to właśnie coś do niej powiedziała, po czym przytulając ją odeszła. I tak oto zostałem sam z Mayer.
Otworzyłem drzwi i zaprosiłem do środka.
Z: napijesz sie czegoś?
I: nie dziękuję
Wydawała się bardzo zestresowana, o co tu znowu chodzi?
Pomimo że nic nie chciała to i tak ruszylem do kuchni, uszykowalem dwie szklanki, po czym napełniłem je sokiem pomarańczowym. Wziąłem szklanki i ruszylem do salonu, Bella stała na środku pokoju i sie po nim rozglądała.
I:Ładnie tu. W takim nowoczesnym stylu. W takim jak..- jakim oboje lubimy-zakończyłem za nią i uśmiechnąłem sie do niej. Co odwzajemniła
Z: więc co Cie do mnie sprowadza? Bo nie bede ukrywać że zarówno mocno sie zdziwilem jak i ucieszyłem gdy ujrzałem Cie w moich drzwiach. I co bardzo mnie ciekawi, co ty tu robiłaś z Gigi?
I: emm.. To dzięki niej tu przyszłam
Z: tzn?
I: była u mnie wcześniej. Chciała pogadać.
Z: mogłem się domyślić
I: powiedziała ze chce nam pomóc, ale oczywiście odrazu podkreśliłam ze nas już nie ma-zabolalo, a Issy kontynuowała- powiedziałam jej ze to bez sensu i ze za dużo się w tym czasie wydarzyło. I tak naprawdę nie chciałam tu przyjść. Jednak gdy w końcu wszystko z siebie wyrzuciłam sama zrozumialam że powinieneś o tym wiedzieć.
Z:ale o czym? - nic nie rozumialem. Natomiast Issabella po chwili ciszy powiedziała coś czego się nie spodziewałem i co mnie zamurowało.
I: Bylam w ciąży..
Stałem i nie mogłem się ruszać. Myślałem że się przesłyszalem, ale widząc brunetke klęczącą na podłodze i głośno płaczącą, nie wiele myśląc podeszłem do niej i ją przytuliłem.
Brunetka wtuliła się w moje ramie i delikatnie szlochała, było mi jej tak strasznie szkoda. Nie mogłem zrozumieć jej słów, jak to była w ciąży? Co się stało z dzieckiem? Moim dzieckiem?! Czy ja jestem ojcem?? Chyba Issy odczuła, że mnie to bardzo nurtuje, gdyż po chwili się uspokoiła i zaczeła mówić dalej.Po czym zwróciła się do mnie: "misiek zadzwoń potem do mnie" i jak zwykle na pożegnanie dała mi buziaka w policzek. Ja odpowiedziałem jej jedynie głupim "jasne", bo zacząłem się zastanawiać co ona znowu wymyśliła. Kocham ją bo jest cudowną przyjaciółką i zawsze mogę na nią liczyć ale czasem ma takie pomysły ze az strach. Jest bardzo podobna do Issy, lecz nigdy nią nie będzie. A wracając do nich to właśnie coś do niej powiedziała, po czym przytulając ją odeszła. I tak oto zostałem sam z Mayer.
Otworzyłem drzwi i zaprosiłem do środka.
Z: napijesz sie czegoś?
I: nie dziękuję
Wydawała się bardzo zestresowana, o co tu znowu chodzi?
Pomimo że nic nie chciała to i tak ruszylem do kuchni, uszykowalem dwie szklanki, po czym napełniłem je sokiem pomarańczowym. Wziąłem szklanki i ruszylem do salonu, Bella stała na środku pokoju i sie po nim rozglądała.
I:Ładnie tu. W takim nowoczesnym stylu. W takim jak..- jakim oboje lubimy-zakończyłem za nią i uśmiechnąłem sie do niej. Co odwzajemniła
Z: więc co Cie do mnie sprowadza? Bo nie bede ukrywać że zarówno mocno sie zdziwilem jak i ucieszyłem gdy ujrzałem Cie w moich drzwiach. I co bardzo mnie ciekawi, co ty tu robiłaś z Gigi?
I: emm.. To dzięki niej tu przyszłam
Z: tzn?
I: była u mnie wcześniej. Chciała pogadać.
Z: mogłem się domyślić
I: powiedziała ze chce nam pomóc, ale oczywiście odrazu podkreśliłam ze nas już nie ma-zabolalo, a Issy kontynuowała- powiedziałam jej ze to bez sensu i ze za dużo się w tym czasie wydarzyło. I tak naprawdę nie chciałam tu przyjść. Jednak gdy w końcu wszystko z siebie wyrzuciłam sama zrozumialam że powinieneś o tym wiedzieć.
Z:ale o czym? - nic nie rozumialem. Natomiast Issabella po chwili ciszy powiedziała coś czego się nie spodziewałem i co mnie zamurowało.
I: Bylam w ciąży..
Stałem i nie mogłem się ruszać. Myślałem że się przesłyszalem, ale widząc brunetke klęczącą na podłodze i głośno płaczącą, nie wiele myśląc podeszłem do niej i ją przytuliłem.
I: Ja nie wiem jak to się stało, tzn.wiem, jestem winna temu co się wydarzyło. Sama do tego doprowadziła, przepraszam! Ja nie chciałam!- zaczeła krzyczeć, a ja nie wiedziałem za co przeprasza.
Z: Issy, spokojnie. Za co mnie przepraszasz? O co tu chodzi? I co się stało z dzieckiem?
I: Nie ma go. Nie ma naszego dziecka! Nie żyje!- byłem w szoku.
Z: Usunełaś?! Co się z nim stało? Zabiłaś je ?!- nie panowałem nad emocjami i nie chciałem wierzyć w to, że mogłaby coś takiego zrobić.
I: w pewnym sensie tak
Z: Słucham?!
I: Poroniłam, zadowolony?!
Z: Ale jak to? Bell, spokojnie.. Cii. Opowiedz mi wszystko pokolei
I: dobrze. tak strasznie Cię przepraszam, ja nie chciałam.. ale to..
Z: Kochanie spójrz na mnie. Uspokój się i dopiero wtedy mi powiedz. Tylko wszystko na spokojnie- i ją przytuliłem jeszcze raz.
I: Bo ja.. pamiętasz, jak kilka dni przed naszym rozstaniem źle się czułam?- ja tylko kiwnąłem głową-w dzień naszego rozstania poszłam do lekarza i dowiedziałam się wtedy, że spodziewam się naszego dziecka. Byłam bardzo szczęśliwa, ale po chwili usłyszałam coś, co nie wróżyło nic dobrego.
Doktor:Jest pani w ciąży, Pani Issabelle
I: Naprawde?!
D: Tak, to 2 miesiąc. Gratuluje! Jednak chciałbym coś jeszcze sprawdzić, by wiedzieć czy wszystko z nim w porządku.
I: Jak to?! Coś nie tak z nim?!
D: Spokojnie, proszę pani. To tylko taki badania kontrolne.
I: no dobrze.
D: To prosze się tu połozyć i podwinąć bluzkę. Poczuje pani lekkie zimno, bo nałoże pani żel i zaraz ujrzy pani płód, z który juz niedługo będzie ślicznym chłopcem lub dziewczynką.
I: Bardzo się ciesze, oby wszystko było dobrze.
D: Na moje oko, tutaj jest wszystko dobrze. Rozwija się w normie, tutaj nawet... o nie..
I: panie doktorze, co jest?!
D:Prosze się pani, pani dziecko z reguły rozwija się prawidłowo, jednak niepokoi mnie fakt, że w przyszłych miesiącach ciąży mogą wystąpić problemy z prawidłowym rozwojem serca dziecka. Jednak jest to dopiero początek ciąży i moge się mylić, jednak dla pewności zapisze pani witaminy i prosiłbym aby pani bardzo na siebie uważała.
I: słowa lekarza, że to tylko przypuszczenia trochę mnie uspokoiły i naprawdę się cieszyłam, że bedziemy rodzicami. Nawet chciałam Ci o tym powiedzieć jak wróciłeś ze studia, ale ty swoją informacja mnie wyprzedziłeś. Pomimo złamanego serca powinnam dbac o dziecko, a ja zachowałam się bardzo egoistycznie. Myślałam tylko o sobie, nie brałam witamin, albo się głodziłam, albo jadłam same fast-foody. Bessenność.. To wszystko przyczyniło się do tego, że po około miesiącu, gdy znowu siedziałam po bezsennej nocy i jadłam pizze i płacząc żaliłam się Verii o tobie, poczułam mocny ból brzucha i zauważyłam jak moje szare dresy zamieniają się w czerwień. Veronika była przerażona, bo o niczym nie wiedziała, natomiast ja wiedziałam, że właśnie zabiłam nasze dziecko. A w szpitalu potwerdzili moje przypuszczenia. Popadłam w depresje, miesiąc spędziłam na oddziale zamkniętym, gdzie lekarze próbowali ze mną rozmawiąc, lecz nic im to nie dawało. Tylko Verona i David wiedzieli co się ze mną dzieje i gdzie jestem. Po wyjściu przez pół roku chodziam do psychologa i to jakoś pomogło mi się lekko pozbierac, z biegiem czasu czułam się coraz lepiej, a gdy już mi przeszło, pojawiłeś się ty.
Z: Issy, kochanie.. Przepraszam! To moja wina. Nie powinienem Cię zostawiać! Zostawiłem Cię z tym samą! Nawet nie wiem co tym musiałas przeżywać- i poczułem łzy sływające po moich policzkach. Brunetka starła je i przemówiła:
I: To nie twoja wina, ty nic o tym nie wiedziałeś. A ja powinnam o nie dbac. Ja tak bardzo nie chciałam go stracić.
Z: Przepraszam maleńka! Kocham Cię i już nigdy Cię nie opuszcze!
I: Tez Cię kocham, Zayn ..
----------------------------------------------------------------------------------
Wow!! Wam tez strasznie szkoda Issy?? Ile ona przeżyła.
Czy słusznie się obwinia?
Co teraz bedzie z nimi??
Komentujcie!
Pozdrawiam ! ♥
O jeny! Strasznie poruszająca historia. W pewnym momencie myślałam, że nawet zacznę ryczeć. Biedna Issy... Tak wiele przeżyła.
OdpowiedzUsuńOni napewno będą razem! Nie widzę innej opcji. Chociaż domyślam się, że nie pójdzie tak gładko i jakiś szatański plan zrodzi się w twojej główce.
Mimo wszystko nie mogę się doczekać następnego! Dużo się teraz dowiedzieliśmy i rozwinęła się akcja. Coś czuję, że zacznie się robić bardzo ciekawie. Jestem ciekawa czym mnie zaskoczysz. :)
Buziaki ❤